wtorek, 24 stycznia 2012

Sabat i czarownice czyli nic z czegoś;)

Jak obiecałam tak i uczynię,czyli przedstawię Wam,krótką relację z 'sabatu';)
Ogólnie to nic takiego w planach nie miałam.No ale cóż, nasza Rudowłosa wczoraj miała urodziny! Jak przykro...Kolejny 16 roczek stuknął naszej wiedźmie.Jak na razie urosły jej tylko : 4 kurzajki i włosy powolutku owijają się szarą pajęczynką.Równo o 14:40 odpaliłyśmy swoje miotły i postanowiłyśmy zrobić nalot na chatkę rudej piękności.Wiedźma jak to wiedźma o całym planie dawno wiedziała.
No tak całe jej czary;D
Ale tak na poważnie. Dzięki grupie dziewczyn z mega porcją tryskającego humoru ,nawet najgorszy gbur zaczyna się uśmiechać.Jak się domyślacie podobnie było ze mną. Nie miałam ochoty na nic poza tym ,aby wybrać się do empiku po książkę Kinga oraz coś słodkiego.Solenizantka kocha książki ,więc jak małemu dziecku daje się zabawkę ja dałam książkę.Radości było co nie miara. W pakiecie od reszty straszydeł otrzymała sztylet,komplet kubków z niebanalnymi rysunkami oraz napisami + 4 super,niezawodne łyżeczki i kilka innych rupieci. Tak,tak...Eliksir z porośniętych mchem procentów znalazł się bo i jakby inaczej. 5 lampek i wszystkim humory od razu się poprawiają.. Były świece,harce,pogadanki. Cóż klimat przedni ale,ale... o 21:00 pora wracać ( wybryk natury; mamcik i inne takie). Miny nie tęgie no bo jak już tak szybko? Cóż potem było tylko lepiej. I naszej przecudownej Rudowłosej Matce Chrzestnej lat 500 i żyj wiecznie!;)))

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz